Kanada vs Wyspy Brytyjskie
- Wojtek
-
- Wylogowany
- Platynowy forowicz
-
- Global Living
Wczoraj odbyłem rozmowę ze znajomym, który właśnie przyleciał do Toronto, a który lata temu otworzył Albertę dla Polaków i dzięki któremu i/lub przez którego Polacy emigrują do Alberty.
Ciekawe spostrzeżenie...
Rozmawiając z Polakiem w Belfaście w listopadzie 2018 usłyszał od niego, że ten gdyby miał na koncie uskładane GBP 10,000 to by wracał (z tym majątkiem i bogactwem) do Polski. Również usłyszał jedynie kalkulacje i przeliczenia gdzie i ile zarabia się obecnie i w którym kraju UE, jako denominator kierunku dalszej (e)migracji. Zauważył brak wiadomości i świadomości Polaków w UK o realiach bogacenia się w Kanadzie.
Zastanawiające, gdyż jak powiedział mój znajomy, w Albercie jeśli ktoś posiada CAD $1,000,000 to wcale nie uważa się za bogatego.
Oraz, że naturalnym jest w Kanadzie dochodzenie do takiego i większego majątku i nie jest to nic nadzwyczajnego w Kraju Klonowego Liścia.
Średni proces bogacenia się obecnie to 20-30 lat życia w Kanadzie i rodzina, która używa głowy jest warta CAD $1,000,000.
Tak po prostu tutaj jest.
"A Nation's greatest enemy is the small minds of its small people"
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
- ptoki
-
- Wylogowany
- Platynowy forowicz
-
- Posty: 429
- Oklaski: -1
- Otrzymane podziękowania: 54
To w duzej mierze zalezy jak sie liczy tem 1mln CAD.
Moj szef mowi ze jego dom jest wart 500kCAD ale on nie jest bogaty bo jakby go sprzedal to za 200kCAD nie kupi nic podobnego w standardzie.
Wiec niby jest bogaty ale w praktyce bogactwo to assety. A te sie uwolni jak sie umrze albo wyprowadzi do wenezueli.
W praktyce istotne sa dwie sprawy:
Ile kasy zostaje na koniec miesiaca po zaplaceniu wszystkiego co trzeba i jakie sa perspektywy na poprawienie zarobku.
I o ile w drugim aspekcie dla kumatego ludka Kanada wyglada ok o tyle dla zwyklego Kowalskiego to juz taki szał nie jest.
I tu mozna sie spierac czy jestesmy malo ambitni czy jednak na tle swiata nie jest tak zle. Tyle ze spieranie sie nie zmieni tego jak kalkuluja Polacy.
To tak ogolnie. A w przypadku tego konkretnego ludka to coz, jak ktos nie ma 10kGDP na koncie na czarna godzine to roztropny nie jest. Tak jak setki tysiecy amerykanskich urzednikow ktorzy ponoc z powodu shutdownu sa na krawedzi katastrofy (o ile wierzyc mediom).
Tak wiec mam takie mieszane uczucia w tym przypadku.
A teraz od siebie. Przyjechalem rok temu. Robote dostalem znosna, pewnie sie niebawem poprawi ale na to trzeba czasu i wysilku.
I po tym roku jestem finansowo w plecy o jakies 20kCAD. Mialem pare niespodziewanych wydatkow( w okolicy 5kCAD) ale to nie zmienia sytuacji. Pomalu to odrabiam ale takie sa realia.
Feler z nasza emigracja jest taki ze ci co sa gotowi (IT, architekci, projektanci, managerowie) pod wzgledem jezyka sie nie kwapia za ocean bo po prostu szkoda im czasu na odrabianie krokow wstecz. A ci co by mogli mocno zyskac (spawacze, ciesle, mechanicy) nie sa gotowi bo nie znaja jezyka albo ogolnie nie maja punktu zaczepienia za woda.
Wiec taka moja sugestia. Tych dobrze zarabiajacych nie sciagniemy latwo. Tych slabiej zarabiajacych mozna sciagnac ale trzeba im naszykowac punkt startu.
Tak mi to sie widzi.
PS. Doczytalem posta o targach pracy.
Popieram obiema recyma!
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.