Kanada to jedna wielka wiocha i takie jest moje prywatne zdanie

Dorothy napisał:

Pojmowanie odległości w Ameryce Północnej jest inne niż w Europie. To co jednemu wydaje się DALEKO dla innego jest blisko. Odległość z okolicy Wielkich Jezior i przejazd na Florydę samochodem ok. 17 godzin pokonuje się właściwie jednym nadepnięciem gazu w samochodzie. Dla jednego to daleko, dla drugiego nie.
Faktem jest w Ameryce Północnej np. częste zamieszkiwanie rodziny, bliskich, znajomych w sporych odległościach od siebie. Tutaj można rzec, iż sporą odległością już jest zamieszkiwanie oddalonych od siebie dzielnic i miast satelitarnych w rejonie GTA. Z mojego punktu postrzegania odległości Mississauga i Brampton są daleko. Dublin, Europa są blisko.
Zależy jakie miejsce/miasto obrało się na swoje zamieszkanie.
Każdy spogląda na rzeczywistość na swój sposób. Osobiście u mnie Irlandia trwale wyprostowała spojrzenie na świat, a także pozwoliła pozbyć się negatywnego podejścia do postrzegania rzeczywistości. Irlandia, głównie środowisko irlandzkich przyjaciół, nauczyła mnie żyć tak jak oni... beztrosko. Nie da się? Jasne, że się da! Ja tak żyję
Postrzeganie rzeczywistości z perspektywy zamieszkania między Odrą a Bugiem oraz między Bałtykiem, a Tatrami ma na to wpływ. Spojrzenie i zapatrywanie na życie i świat najczęściej zmienia się, kiedy zmienia się punkt odniesienia. Innym aspektem jest, to czy oraz jak szybko chce się zrzucić z siebie brzemię i ciężar bagażu jaki się ze sobą przywiozło...

Z własnego podwórka: po deszczowych i zachmurzonych zimach w Irlandii, torontońska zimowa aura: niemal codziennie słońce na tle błękitnego nieba - mnie cieszy. 95% osób, które znam w metropolii natomiast narzekają na mróz, nie dostrzegając tego słońca ani błękitu nieba. 99% tych osób nigdy nie spędzało zim w Irlandii.

Rozumiem cuzan, bo na początku czułam się tutaj tak samo nikim, to przykre, ale też przybyłam tutaj z przypadku, nie z wyboru, że właśnie do Kanady chcę, ja mam duszę sentymentalną i tęskni mi się do Europy (nie tylko Polski). marzy mi się, że za parę lat wrócę do Europy, chociaż będąc tu dłużej poznaję więcej ludzi, wiem coraz więcej, jakoś tę Kanadę w głowie "oswajam".
Mąż też twierdzi, że tutaj jest wiocha - ostatnio zauważyłam, że po prostu blondyny zamieniły białe kozaczki na białe RAM-y

-alicja-30 napisał:

Canadian 101:
"Why do you (I) care? "

Blondyny w RAMach są sexy. Blondyny w F-150 są bardziej sexy.
Nie rozpisująć się: wszystkim niezadowolonym oferuję bezpłatny dowóz na powrotny samolot, i chłodne pożegnanie.

Konrad napisał:

Mam 3 RAM-y do dyspozycji ... w jednym autorka watku . w drugim jej maz , w trzecim 1 m³ slomy do wymiany w bucikach ich ekscelencji z krolewskiego rodu piastowego .

Czy może mnie ktoś oświecić co to są te RAM-y, bo ja jedynie jakie kojarze to te 4gb, które mam w laptopie i zastanawiam się czy to dobrze czy źle....

redhead-kushina napisał:

Nie jest licho. 4 ramy to tak na styk...

Leon znowu w formie

Konrad napisał:

Zdycha już ze starości, powolną i bolesną śmiercią...

@Rafka, a gdzie Twoja?

redhead-kushina napisał:

Aaa ! ... od zawsze podejrzewalem zes Ty zakonspirowana blondynka .