Pytanie refleksyjne

Wieksze miasto, wieksza szansa ze polska enkalawa sie znajdzie, polski sklep z kiełbasO , polski kosciół, polski bar no i najważniejsze POLSKA AGENCJA.
A tak? Jechać do Reginy czy Morden? Jak to sie na fejsiku pochwalić? Czym? Co robić w takich wioskach?








( bez napinki. Te z Grinpojtu też sie ze mnie śmieją)

Preryjny,
a propos wyboru miejsca zamieszkania, to w zyciu nie miał bym ochoty mieszkać w Downtown w Vancouver. Dla mnie nawet 50km od centrum Vancouver w pełni by wystarczyło aby zrobić wypad na shopping, leisure itp. A głębi british columbii atrakcji, widoków jest aż aż....
Nie wiem czemu Prince Rupert?
Jest tam jakiś przemysł? tak na szybko zauważyłem, że miasteczko demograficznie upada więc może dlatego mieszkania do drogich nie należą.
Zapowiada się tam jakiś boom......?

W Prince Rupert chyba beda otwierac terminal gazu cieklego, z tym ze rzucilem nazwe przypadkowo - nie mam pojecia jak wyglada sytuacja w Prince Rupert. W Vancouver tez nie ma przemyslu w klasycznym tego slowa znaczeniu. Szkoda,ze na forum nie ma nikogo dluzej mieszkajacego w Van, aby precyzyjniej okreslic jakie sa mozliwosci.
Z samego punktu spojrzenia na fajne miejsce do zamieszkania w BC, to Vancouver Island jest kuszaca - Victoria, Nanaimo.
Jedna roznica miedzy Europa a Kanada jest taka, ze w wielu mniejszych miejscowosciach tez jest duza aktywnosc ekonomiczna. Owszem, jezeli ktos szuka pracy jako finansista, w orkiestrze symfonicznej lub balecie, jako pilot sterowca lub profesor na Uniwersytecie to poza duzym miastem moze miec problem, ale w wielu innych zawodach czesto mozliwosci sa ciekawsze w mniejszych miejscowosciach. Dodatkowa rzacza jest,ze obserwuje immigrantow z innych nacji, ktore zaczynaja jakies male biznesy w mniejszych miejscowosciach, gdzie nie ma konkurencji, gdzie koszty sa mniejsze a czasem po zgromadzeniu kapitalu otwieraja podobne w wiekszych miastach. Znam przypadek kiedy ktos wyjechal bez grosza przy duszy z Vancouver do Whitehorse i otworzyl najpierw jadlodalnie......a z czasem kilka restauracji w na Yukonie i Pln. BC.

a mi sie marzy zycie w centrum wielkiego miasta w ladnym apartamencie na poddaszu

m-ajka napisał:

Z golebiami i widokiem na Sekwane ? )))

m-ajka ostatnio natrafiłem na ogłoszenie. Apartament na samej górze, nie wiem powyżej 15 piętra, koszt lekko ponad 300 000. Mississuaga. Siłownia, dwa poziomy, francja elegancja, czego tam nie bylo Może kiedyś Ci się uda A Winnipeg nie takie małe przecież
Ogólnie czego ja najbardziej się obawiam to tego, że jadąc do cichszych prowincji, mogę skończyć tak, że po 10 latach będę zarabiał 12 netto/h. Studia z Europy się nie liczą, język zna tam każdy, na szkoły trzeba mieć pieniądze a jak zarobić z minimalnej. A kto da większą komuś bez wykształcenia - i tak kółko się zamyka.

michal

10 lat to bardzo duzo, tak samo ty mozesz wiele w tym czasie zrobic i osiagnac, jak i koniunktura w danym regionie moze przynajmniej raz obrocic sie (Alberta) .

Inna tez jest sytuacja osob bezdzietnych, inna kiedy rodzina zaczyna sie powiekszac.

Ehh... szkoda że finansowe wykształcenie się nie liczy
A może nie szkoda i warto budować domy?
No tak, Alberta eldorado, tylko czemu oni tam te zbiorniki do przechowywania wody zmieszanej z ropą tak blisko rzek stawiali? ...

michalxyz napisał:

Financial Analyst ....lub podobny zawod jest na liscie FSW. Odloz z 10 lat , 2-3 na uzupelnienie kanadyjskich kwalifikacji i nie bedziesz musial myslec o $12/h

Ales sie Preryjny tej Alberty czepil
Oczywiście , ze kiedyś sie koniunktura zmieni .. nic nie trwa wiecznie , ale na razie jest.. i jak ktoś ma okazje i potrafi, to powinien to wykorzystać